środa, 15 stycznia 2014

Depression - rozdział I

Niektórzy ludzie za młodu mogą przeżyć o wiele więcej 
niż niektórzy przez całe swoje życie... 

Ale nudy. Siedzę właśnie pod ścianą na przerwie w szkole. Przed chwilą był japoński. Zastanawiam się czy my robimy coś konkretnego w stronę tych egzaminów.  Będę musiał sam konkretnie zakuwać. Przerąbane. Odwróciłem głowę w bok patrząc na Hiroshiego, który pisał smsa w swoim telefonie otrzymanym na gwiazdkę. Temu to dobrze, szpanuje takim cacuszkiem, a ja mam co mam. Choć wole mieć to niż nic. Spojrzałem na mój telefon i odwróciłem go tyłem do siebie. Wlepiłem wzrok w czerwoną klapkę i przyklejoną na niej małą pandę. Magicznie to wygląda. Właściwie to klapka nie moja, a raczej nie była moja. Wcześniej Hiro miał ten sam telefon co ja. Wtedy klapkę miałem czarną, ale, dostał nową komórę oznajmił, że skoro tamten sprzedaje to da mi tą czerwoną. Teraz fajnie to wygląda. Schowałem telefon do kieszeni znów zerkając na przyjaciela. Pewnie pisze do dziewczyny. Nie ma nic bardziej dołującego niż fakt, że najbliższa Ci osoba musi nieco ograniczyć wasz kontakt, by mieć też czas dla kogoś wyjątkowego.
Westchnąłem czym zwróciłem na siebie jego uwagę.
- Co jest? - usłyszałem nagle i uśmiechnąłem się lekko
- Nic, pisz dalej i pozdrów ją - kiwnąłem głową na telefon
- Ok - uśmiechnął się i powrócił do pisania. Nie znam jej, nie są długo parą. Kazałem ją pozdrowić z grzeczności. Tak samo robię gdy gada przez telefon z mamą. Tyle, że ją znam i bardzo lubię. Hiro mieszka tylko z nią i jeszcze do niedawna ze starszym bratem, który znalazł sobie dziewczynę i zamieszkał razem z nią, a teraz ona jest w ciąży. Pogratulować. Oparłem głowę o ścianę i spojrzałem w sufit. Trzeba było tego nie robić...
- A Ty co taki przygnębiony? - usłyszałem i już zacząłem się irytować. Wspomniałem kiedyś o osobie którą widuje 5 dni w tygodniu i która stara się wymuszać na mnie konkretne reakcje. No... to właśnie ona. Poznajcie Naomi. Kiedyś z nią chodziłem. Niestety zdaje się, że wyidealizowałem sobie uczucie miłości i teraz nie czuje nic w tym kierunku. Zresztą wtedy nie była jeszcze tak irytująca. Cholernie sie zmieniła. Nasz związek, więc potrwał jedynie około miesiąca. Całowaliśmy się raz bo i ja ona jesteśmy nieśmiali co do tych spraw.  A przynajmniej ona była, bo już podobno nie jest. Teraz jest pseudo metalem uwielbiającym Hello Kitty. O Panie... widzisz, a nie grzmisz. Podobno mnie kochała.  Czy wciąż kocha to nie wiem.  Chyba nie, sądząc po fakcie, że co chwila z kimś jest. Miała chłopaka który traktował ją jak szmatę, a ona sie z tego cieszyła.  Wyjechał na studia do Stanów i rozstali sie. Teraz chodzi z jego najlepszym przyjacielem. Ona chyba nie potrafi być sama. Walić to. Historia do telenoweli. Po co ja sie wgl irytuje samym myśleniem o tym?
- Wydaje Ci się
- Skoro tak mówisz - tak, mówię, a teraz idź sobie. Niestety na moje nieszczęście kucnęła na przeciwko i spojrzała na Hiro.
- A Ty z kim tak ciągle piszesz? - a co Cie to obchodzi?
- Z dziewczyną... - wstałem wkładając ręce w kieszenie.
- Idę po czekoladę - ludzie dajcie mi wrócić już do domu... ja wiem, że tylko 3 lekcje jeszcze, ale może chociaż jakieś okienko? Czy jakiś nauczyciel nie może być chory? Powędrowałem z pierwszego piętra na parter i podszedłem do automatu z napojami. Jest zima, na dworze zimno, a w szkole piździ jeszcze bardziej. Czy oni nie umieją grzać? Szkoda im na to kasy czy jak? Wrzuciłem monetę i wybrałem gorącą czekoladę. Po chwili odebrałem swój kubeczek pełen napoju i zabrałem resztę. Nim się obejrzałem stały już za mną trzy osoby więc czym prędzej się oddaliłem. Prawie wywracając się na schodach wróciłem pod sale. Hiro siedział już sam, a Naomi gadała z innymi. Podszedłem do przyjaciela, a ten wstał i jednym ruchem chwycił za mój kubeczek biorąc dwa łyki.
- Dzięki
- Nie ma za co - zacząłem pić przeklinając po chwili jak jest zimno.
Żeby mnie powkurzać oczywiście ostatnie trzy lekcje spędziliśmy na cholernie długich notatkach. Kiedy w końcu dobiegł koniec, pełen radości której nie było widać na zewnątrz mnie, wyszedłem już ubrany ze szkoły. Troche denerwował mnie fakt, że Hiro co chwila pisał smsy ze swoją lasencją. Ale co, ja mu bronić nie będę, tak więc milczałem. Choć to trochę smutne. Czy jestem zazdrosny? Zapewne. Jest jedyną osobą którą blisko mam. Co sie dziwić. W drodze na pociąg poczułem nagle wibracje w kieszeni. Wyjąłem telefon czytając po chwili smsa. Ah Kaoru.
" Cześć, jak tam? Z humorem trochę lepiej? Ja mam zaraz fizykę. Masakra. Pewnie będzie pytać. Do tego zimno, mogłaby już być wiosna."
Uśmiechnąłem się lekko i zakryłem bardziej twarz szalem czując mocny podmuch wiatru. Ciesze się, że mam taką osobę jak on. Rozmowy z nim poprawiają mi humor i mimo, iż jest młodszy. Tak, jest. Nie wspomniałem? Ah... Tylko 4 lata. Niby młody i głupi, ale wcale nie. Jak na swój wiek jest cholernie dojrzały. Ma swoje problemy jak każdy. Działa na mnie tak, że chce go wspierać i za nic nie mógłbym zerwać z nim kontaktu. Sam czuje się wspierany przez niego. Naprawdę mu ufam. Poprawił moją wiarę w ludzi. Pytanie tylko czy zaraz znowu ktoś jej nie rozpieprzy. Chyba dlatego tak nieco sie odizolowałem od innych. "Ja już skończyłem. Wracam do domu. No nic mi nie mów, piździ jak cholera. Haha, to życzę powodzenia i trzymam kciuki by Ciebie nie pytano." Odpisałem i schowałem telefon spowrotem do kieszeni. Pomiędzy Kaoru, a Hiro jest różnica. Jaka? Mianowicie taka, że Kaoru jestem wstanie powiedzieć rzeczy których temu drugiemu nie. Dlaczego? Hiroshi zawsze mnie wspiera, teraz kiedy znalazł dziewczynę nie chce by martwił się mną jeszcze dodatkowo. Ale nie mógłbym patrzeć mu potem w oczy, czułbym się winny, że musi się o mnie martwi i że przeze mnie nie może cieszyć się tym co ma. Powinien zająć się swoim szczęściem, a nie moimi problemami. To bolesne słyszeć, że ma wyrzuty sumienia, bo on jest szczęśliwy, a ja... Cóż, widocznie choć nieco wie o tym, co siedzi w mojej głowie. No, a mój drugi przyjaciel jest daleko i mimo, że znaczy dla mnie dużo jako osoba, nie sprawi, że będę się czuł winny przez powiedzenie mu o swoich problemach. Widzieć jego minę pełną współczucia i smutku. Jak mógłbym...? Czasem zastanawiam się czy gdyby mnie poznał na żywo to nie byłby rozczarowany. Czy nie zawiódłbym jego oczekiwań i czy postrzegałby mnie tak samo? Czy gdybym stanął z nim ramie w ramie nie postanowiłby zostawić mnie z tyłu?
Czy nie zostawiłby mnie całkowicie? Nie powinienem jednak o tym myśleć. Kiedyś ktoś powiedział, że za mało we mnie egoizmu. Ale jak mógłbym myśleć tylko o sobie? Huh, ja chyba w ogóle nie myślę o sobie. Nawet nie chce. Kiedy w końcu dotarłem do domu, przebrałem się z mundurku w luźne ciuchy i poszedłem zrobić herbatę. Przechodząc obok pokoju matki i ojczyma rzuciłem tylko krótkie "wróciłem".
Mój ojczym do domu, zazwyczaj wraca późno, jest raczej pracoholikiem. Moja mama pracowała.
Jednak miesiąc temu od nadciśnienia dostała udaru i teraz nie do końca jest w stanie robić wszystko. Obowiązki w domu spadły na mnie pomimo, że mam starszą siostrę. Niedługo moja rodzicielka pojedzie na rehabilitacje, a my wszyscy pozostali pozabijamy sie nawzajem. Naprawdę. Kiedy moja mama była w szpitalu dotarło do mnie, że od rozwodu rodziców (jakieś 5 lat) nie mam domu.
Dlaczego? Wszystko co mamy jest mojego ojczyma. On ma dość cholernie wkurzający charakter. Uważa się za pana. Jego postawa mówi coś w stylu "Ja tu żądze i koniec". Raz sie nieco napił i pokłócił z moją siostrą i mną. Wypomniał nam wtedy, że to nie jest nasz dom. Fakt, nigdy nie był. Wychodzi, że jestem bezdomny, nie dosłownie, ale jednak. Skoro już o każdym coś mówię to teraz moja siostra. Jest ode mnie 3 lata starsza. Chodziła na studia jednak popadła później w anoreksje i włączyła jej się dietetyka. Przerwała studiowanie chcąc zmienić kierunek. Z anoreksji nie wyszła pomijając fakt, że już nie jest szkieletem. Aktualnie nie pracuje, choć jeszcze do niedawna miała prace. Studiów ponownie nie zaczęła, a jej życie emocjonalne to telenowela którą sama sobie tworzy. Ja wiem... cudna rodzina. No, to kto kogo przygarnia do siebie? Dzięki za to, że właśnie zleciał się tłum chętnych. Naprawdę. Zapamiętam to sobie. Westchnąłem biorąc z koszyczka jabłko i poszedłem do pokoju. Włączyłem mojego laptopa kładąc telefon i kubek na biurku. Troche relaksu... tylko trochę. Słysząc, że moja siostra wróciła, założyłem moje słuchawki i zająłem się przeglądaniem muzyki. Przeciągnąłem sie. A może by tak obejrzeć jakieś anime? A dupa i tak zaraz będzie...
- A Ty lekcji nie robisz? - usłyszałem stłumiony głos matki, na co zdjąłem słuchawki z uszu, pozostawiając je na mojej szyi.
- Zaraz będę robił - odpowiedziałem grzecznie na co moja rodzicielka opuściła pokój. Nie dosyć, że dziele go z siostrą to jeszcze ona nie ma zamiaru nigdy pukać. Kiedyś jak mieszkaliśmy z tatą... ja i moja siostra mieliśmy osobne pokoje. Stare dobre czasy. Uśmiechnąłem się lekko na to wspomnienie. Ah wspominałem, że moja mama jest bardzo wścibska? Lubi grzebać mi po szafach i mojej siostrze. Kiedy przeczytała mój notatnik, w którym spisywałem swoje myśli, by jakoś je poukładać, a także pisałem o tym jak psychicznie sie czuje. Zwłaszcza, że jestem emocjonalną osobą. Taki typ melancholik... czy coś w ten deseń. W każdym bądź razie powinienem zaprzestać jego pisanie. Jednakże nie zrobię tego... pisze mniej, znaczy rzadziej i chowam już w lepszym miejscu. Zero tu prywatności, serio. Przynajmniej do laptopa nikt mi nie zagląda, bo ma hasło. Nim zrobiłem zadaną prace domową na dworze już było ciemno. A chuj tam. Ciemne spacery są najlepsze. Nie wnikajcie w moje określenia. Ubrałem się grubo, bo zimno jak cholerka i wziąłem słuchawki. Poszedłem drogą którą dawniej biegałem dopóki z lasu nie wyleciał mi dzik. Stwierdziłem, że chce żyć więc lepiej nie ryzykować.
- Przepraszam - usłyszałem nagle w momencie gdy w słuchawkach była cisza pomiędzy piosenkami. Ma człowiek wyczucie. Zsunąłem słuchawki z uszu na szyje i spojrzałem na mężczyznę, który mnie zaczepił
- Słucham?
- Masz może papierosa pożyczyć - westchnąłem cicho i pokręciłem głową.
- Nie pale, przykro mi - lepiej dla Ciebie, po co sie trujesz?
- Dziękuje - odpowiedział i odszedł. Chociaż jest wychowany.
Wiecie co? Zauważyłem ostatnio, że ludzie są jak psy. Nie chodzi mi, że latają za jedzeniem czy coś. Tylko miałem w domu pewną sytuację. Moja mama zamówiła coś, nie pamiętam nawet co to było. W każdym bądź razie, cena wynosiła około trzydzieści pięć złoty. Odbierał ją mój ojczym który zapłacił za nią facetowi przy odbiorze jakieś pięćdziesiąt złoty więcej. Hah, no i były krzyki, nie żeby to było coś nowego...Ale kłótnia była o to, po co to moja mama zamówiła i w ogóle. Ale miało kosztować o wiele mniej. Kiedy mój ojczym był w domu wyzywając moją rodzicielkę ta chodziła cicho jak pies z podkulonym ogonem, który został skrzyczany za ukradnięcie mięsa ze stołu, czy zrobienie bałaganu w domu. A gdy wyszedł? Jej zachowanie wróciło do normy. Naprawdę.. .zabawnie to wygląda jak się temu przyjrzeć. A raczej żałośnie. Chciałbym uciec...

3 komentarze:

  1. Ughhh.... Czekam na dalsze rozdziały. Zapowiada się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ok, to ja będę komentować na bieżąco z czytaniem.

    Na samym początku masz powtórzenie- "coś konkretnego w stronę tych egzaminów" i za chwilę od razu jest "będę musiał sam konkretnie zakuwać".

    Niebezpieczne chwile z czekoladą xD To jest coś strasznego D: U mnie w szkole też są dwa piętra i jakoś zawsze duże przerwy przypadają kiedy mam lekcje na pierwszym. Przemieszczanie się wtedy z kubkiem gorącego napoju to coś strasznego. Mimo, że teraz w gimie jakoś ci ludzie są bardziej ogarnięci niż w podstawówce, ale najwyraźniej mam jakąś taką traumę, bo zawsze mnie ogarnia strach, że zaraz wyleję, a tym gorzej, jeśli wyleję w dodatku na siebie -.-' wybacz, musiałam się tym podzielić :3

    Oj, a z tymi ludźmi to też jest taka mała masakra, jak sobie kogoś znajdą. Tu to przynajmniej ten Hibari cały czas mu o niej nie trajkocze. Ja przez to, że moja przyjaciółka, a teraz już tylko dobra koleżanka, cały czas nadawała mi o swoim lovelasie, jaki to on wspaniały, piękny, mądry i wysportowany, co kończyło się na tym, że miałam dość rozmawiania z nią, więc nawet nie chciało mi się gadać o tym co u mnie, no i w końcu się od siebie odsunęłyśmy.
    Poza tym często jest tak, że coś co jest jakimś problemem dla nas, w obliczu przekazania go komuś, kto jest w tej chwili bardzo szczęśliwy, sprawia, że ten problem maleje. Oczywiście tylko w w naszym spojrzeniu, gdy porównujemy go ze szczęściem tego kogoś... Bo gdy od tego odchodzimy, to znowu nie możemy sobie z tym poradzić ;/

    Chyba najgorzej jest wtedy, gdy nie można czuć się swobodnie u siebie w domu. Bo wtedy, to nie można czuć się swobodnie już nigdzie. Zawsze trzeba uważać, co się mówi, robi etc. I nawet jeśli ma się to gdzieś, to po pewnym czasie wkurzające staje się ciągłe zwracanie uwagi przez np. rodziców, więc zaczyna się po prostu jako tako dostosowywać dla własnego spokoju... Męczące to ;/

    Ogólnie trochę mi ulżyło, bo notka mniej dobijająca niż ostatnio... a może to ja nie umiałam się tym razem wczuć? No nie wiem. Sorry za moją mało konstruktywną wypowiedź, ale jakoś tak dzisiaj dziwnie nie umiem się słownie ogarnąć -.-'

    Język opowiadania jest całkiem spoko, bo i prosty i do człowieka trafia, ale czasami jest aż za prymitywny, więc lepiej uważaj z tym używaniem slangu, bo w pewnych momentach trochę oczy od tego bolą...

    ok, to ja lecę teraz czytać Czarno-białą miłość, jeszcze się tu pewnie pojawię :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łops, rzeczywiście chodziło mi o Hiro, wybacz... czasami źle odczytuję imiona i jak mi się ubzdura, to dopiero wychodzi ten błąd, gdy ktoś mi zwróci uwagę. Gomene, gomene, gomene *bije czołem o podłogę*

      Usuń