środa, 1 sierpnia 2012

Nigdy nie zrezygnuje - Rozdział II

Przecież Ci mówiłem.
Jeśli zapomnisz o swoich słabościach, nigdy się nie rozwiniesz.
Moje ponure, samolubne zachowanie dotychczas nikogo nie wzruszyło.
Nawet po tak nie przyjemnej i samotnej nocy,
jutro nadal będę oczekiwał światła.
Moje własne ja, udające silnego.
Uznanie moich mocnych stron rozpoczęło się.
Jest to możliwe.
Z tamtego miejsca ruszyłem naprzód.
Idę, biegnę.
Nieważne, jak długo będzie to trwało.
Zmęczony głosem krzyczę "I co z tego?"
Jakbym zamierzał się poddać!
Możesz to zrobić!
Daj z siebie wszystko!
Jakoś już mnie to nie przeraża.
Dzisiaj sam
Mogę to zrobić!
Możesz to zrobić!
Możemy to zrobić!
---------------------------------------
---------------------------------------
- Szybciej trochę.
- Przepraszam. Staram się.
- Postaraj się bardziej! Wleczesz się.
- Przepraszam, zróbmy przerwę.
- Niech będzie. Ah! Zagrałbym z kimś!
- ...
- Nie mów mi, że Ty nie.
- Owszem i to bardzo.
- Takiej odpowiedzi oczekiwałem.
Kiedy Kuroko i Kagami zatrzymali się przy jeziorze, robiąc przerwę w treningu, obaj usiedli na trawie. Głośno wpuszczali i wypuszczali powietrze z ust. Taiga bez namysłu położył się, podkładając ręce pod głowę. Patrzył w niebo, jednak zamknął oczy, pozwalając sobie na chwilę relaksu. Nastała cisza.
- Kagami –kun, czy kiedyś nienawidziłeś koszykówkę?
- Nie, nigdy.
- A ja tak. Wierzę, że mój powód był inny, ale znam to uczucie. Teraz są radośni, ale nienawidzić rzecz, którą kochasz to naprawdę bolesne uczucie. Kiedy rozmawiałem z Midorimą powiedziałem mu, że przeszłość i przyszłość to nie to samo, ale nie są całkowicie od siebie oddalone. Myślę, że ten mecz jest istotny dla naszych starszych kolegów, aby mogli uporać się z przeszłością. Więc... Teraz gdy tak o tym myślę to naprawdę chcę wygrać ten mecz.(...)
- Wygramy ten mecz!
- Kagami-kun, Kagami-kun...
- E? Co? - Taiga przetarł oczy.
- Mówiłeś przez sen.
- Zasnąłem? Wybacz. - wyższy z chłopaków przeciągnął się i usiadł. - Wygodnie było.
Kagami wlepił wzrok w Tetsuye, który wrzucał kamienie do wody.Czemu mi się to śniło? Myślom czerwonowłosego potowarzyszyło drapanie po głowie.
- Kagami-kun. - Kuroko wstał, jednak drugi koszykarz nie widział jego miny.
- He?
- Mamy obietnicę, tak?
- Ta, ale co Ty tak nagle?
- Chodź. Wystarczy tej przerwy. - niebieskowłosy zaczął biec truchtem.
- Ej! No ludzie, a temu co? - Taiga wstał i zaczął biec tuż za chłopakiem.
----------------------------------------
Przyjaciele, po wyczerpującym dla nich treningu i wzięciu odświeżającego prysznica, udali się do knajpki po coś do jedzenia. Taiga jak zawsze kupił naście hamburgerów. Tetsuya zaś zakupił tylko shake'a. Typowym było, iż Kuroko nie okazywał zbytnio emocji. Dodatkowo obaj byli nieco zmęczeni, jednak Kagami wyczuwał coś niepokojącego w zachowaniu kolegi.
- Patrz, czy to nie Kise i ten jego przyjaciel? Jak mu było...
- Yukio Kasamatsu. - wyższy z chłopaków zdziwił się tym, w jaki sposób ten obok pochwalił się swoją pamięcią.
- Wszystko w porządku? - spytał na wszelki wypadek.
- Powinniśmy odpocząć, pojutrze gramy mecz.
- Pytam się coś!
Kuroko wciąż patrzył na dwie znajdujące się niedaleko, znajome mu osoby. Kiedy Kagami na nich spojrzał, przypatrywał im się chwilę, jakby próbował dostrzec coś, co może umknęło jego uwadze, a co zauważył Tetsuya.
- Kuro... Eee?! A ten gdzie znowu?! - Kagami zupełnie zaskoczony zaczął się rozglądać. - No nie.. - W tym momencie zauważył go Ryouta i ciągnąc za sobą kolegę z drużyny podszedł do czerwonowłosego.
- Yo. - przywitaniu blondyna potowarzyszyło uniesienie ręki.
- Cześć. - Yukio mruknął, a na widok ilości jedzenia trzymanego przez Kagamiego oniemiał.
- Co słychać?
- W porządku...
- Nie ma z Tobą Kuroko? - Kise rozejrzał się wokół Taigi.
- A co ja, jego niańka?
- Zazwyczaj jesteście razem, co jest nieco denerwujące.
- Ej! Ale no, jeszcze przed chwilą był...
- Przed chwilą? - spytał Yukio, któremu mogło by się zdawać, ta rozmowa była obojętna.
- Jeśli choćby przez chwilę nie zwracam na niego uwagi, to on po prostu znika. Ale dziś zachowywał się dość dziwnie. Jak na niego.
Kise spojrzał w bok zmartwionym wzrokiem.
- Yukio...
- He?
- Możesz wrócić sam?
- E... jasne, ale...
- Muszę zamienić z Kurokocchim kilka słów.
- Nie myśl, że pójdziesz sam. - Kagami spojrzał na niego z podniesioną brwią.
                              ----------------------------------------
Co to było? Śniło mu się, jak graliśmy z Seihoo. Naprawdę się wtedy zmotywowałeś, co, Kagami-kun? Kuroko uśmiechnął się lekko na to wspomnienie. W tym momencie przechodził akurat obok, pustego już, boiska ulicznego.
- Oh. - wszedł na nie, widząc leżącą samotnie piłkę do koszykówki.
Podniósł ją i rozejrzał się za jej właścicielem, jednak nikogo nie dostrzegł. Było już ciemno, na co sam się zdziwił, bo mógłby przysiąc, że jeszcze parę minut temu widział słońce. Spojrzał na piłkę i zacisnął na niej palce. Stał tak chwilę, jakby toczył w głowie zaciętą walkę z własnymi myślami. P Po krótkim upływie czasu podniósł jednak po wzrok na kosz i rzucił piłką do obręczy. Oczywiście nie trafił. Wśród idealnej ciszy rozbrzmiał nagle dźwięk uderzającej o podłoże piłki. Gdy poturlała się na bok, znów nastała ta kojąca, choć raczej trzeba by rzec przygnębiająca, cisza.
- Nigdy nie przeszkadzało mi bycie cieniem, ale... - wyszeptał, urywając w pół zdania.
- Kuroko? - niebieskowłosy słysząc za sobą czyjś głos, podniósł głowę i odwrócił się - Dawno się nie widzieliśmy. - usłyszał jeszcze, a widząc, kto przed nim stoi otworzył szeroko oczy.

3 komentarze:

  1. Huehuehue tlumaczenie openingu xD zawsze spoko :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuroko <3 xD Nie mam zielonego pojęcia, co mam ci wgl napisać, więc po prostu zabiorę się za następny rozdział *.*. Notka równie wspaniała, co poprzednia :3
    Pozdrawiam
    ~~Miyabi

    OdpowiedzUsuń