poniedziałek, 6 stycznia 2014

Czarno biała miłość - prolog

Dowiedziałem się o tym jakoś przed zakończeniem pierwszej klasy liceum. Z początku wcale się tego nie spodziewałem. Chociaż ta rozmowa wtedy zaczynała brzmieć jakoś tak dosyć źle...
- Hisashi ! Obiad!
- Już idę! - słysząc głos matki odpowiedziałem i rzuciłem ostatni raz piłką do kosza.
Opuściłem podwórko, umyłem ręce i za moment byłem w kuchni. Wszystko wydawało się normalne tylko rodzice jakoś tak dziwnie na siebie spoglądali. Moja rodzicielka nałożyła obiad. Zaczęliśmy jeść. Zerkałem to na jednego rodzica, to na drugiego, oni jednak jedli w spokoju. Zignorowałem więc moje przeczucia.
- Synu - odezwał się w końcu mój ojciec więc podniosłem na niego wzrok - dostałem nową prace
- O, to świetnie. Więcej Ci płacą? - spytałem właściwie od niechcenia jedząc dalej
- Tak. Ale wraz z pracą musimy zmienić miejsce zamieszkania. Przeprowadzamy się do innego miasta
Zakrztusiłem się na co moja matka momentalnie wstała. Uspokoiłem ją gestem ręki, więc usiadła spowrotem. Po chwili gdy sam się uspokoiłem popatrzyłem na zmartwionych rodziców.
- Kiedy?
- W wakacje. W drugiej klasie będziesz już w innej szkole - patrzyłem na talerz. Wiedziałem, że są zadowoleni z tej przeprowadzki.
A do tego teraz mieli takie miny, że nie mogłem nic zrobić.
- W porządku. Będę musiał pożegnać się z kumplami - wymusiłem uśmiech i wstałem od stołu zostawiając na talerzu resztę mojej porcji - Dziękuje, już nie mogę.
- Hisa - matka patrzyła na mnie smutno
- Spokojnie. Nic mi nie będzie. Tak przecież trzeba no nie? To tylko zmiana miasta. Szybko poznam nowych ludzi, na pewno zakumpluję się z ludźmi z nowej szkoły - uśmiechnąłem się uspokajająco - idę dalej ćwiczyć.
Wyszedłem z domu nie patrząc na nich. Mimo tego co przed chwilą powiedziałem...
Czy mnie porąbało? To może brzmiało tak spokojnie, ale właściwie jestem załamany i przerażony. Mam pojechać... tfu! Zamieszkać! Gdzieś, gdzie nikogo nie znam, żadnego miejsca... nic zupełnie! Wziąłem piłkę i stanąłem przed koszem. Rzuciłem nią, ale nie trafiłem.
- Cholera - wymsknęło mi sie
- O Hisa-kun! - usłyszałem znajomy mi głos
- Mio-chan - gdy sie odwróciłem ujrzałem moją przyjaciółkę
- Znów ćwiczysz - uśmiechnęła się rozkosznie, choć nie bardzo mnie to ruszyło. Ta osoba tu przede mną była chyba jedyną, która wiedziała o mojej orientacji.
Nie kręciły mnie dziewczyny. To nie tak, że powiedziałem jej o tym bo wtedy jej ufałem.
To wyszło przypadkiem gdy wyznała, że mnie lubi. Od tamtej pory staliśmy się przyjaciółmi. Nie wygarnęła mi, że jestem obrzydliwy czy coś w tym stylu co bardzo mnie zdziwiło. Przyjęła to całkiem spokojnie.
- Coś nie tak? - spytała gdy wbiłem zamyślony wzrok w piłkę
Opowiedziałem jej o wyprowadzce. Jej mina wyrażała smutek, mi też nie było wesoło.
- Ale Hisa-kun! Nie załamuj się! - usiedliśmy na huśtawkach na pobliskim placu - będziemy utrzymywać kontakt prawda? Będziemy pisać maile i dzwonić!
- Oczywiście
- Tak samo z Rei'em - spojrzałem na jej uśmiechniętą twarz
- Ta... tak samo
-------------------------------------------------------------
Nastało zakończenie roku. Pożegnałem się ze wszystkimi. Dostałem nawet kartke pełną życzeń bym się trzymał i starał w nowej szkole. Wiedziałem że to sprawka Mio-chan.
Również mój ulubiony nauczyciel pożegnał mnie ciepło. Będzie mi brakowało lekcji z nim. Moja przyjaciółka płakała. Zapewniałem ją, że będziemy się widywać. Rei zdawał się wcale tym nie przejmować. Spytacie pewnie kim jest ów Rei? To Reisuke Kiochi. Mój hm... chciałbym powiedzieć chłopak. Kumplujemy sie, kiedyś wyznałem mu miłość, ale wygarnął mi tylko w twarz jaki to jestem obrzydliwy. Obiecałem, że zapomnę o tym co czuje i że bardzo bym nie chciał tracić tej znajomości. Hah, zgodził sie jednak od tamtego czasu ma do mnie inne podejście. Stał się podejrzliwy i mniej sympatyczny. Teraz powinien się cieszyć, już nigdy nie ujrzy tej mojej "obrzydliwo-pedalskiej" buźki. W wakacje pojechałem obejrzeć z rodzicami nowy dom. Faktycznie, tak jak wspominał ojciec był on dość przestronny. Miałem swój pokój na piętrze, więc nie mogłem narzekać. Również na podwórku mój ojciec obiecał zamontować kosz. Wiedziałem, że chce mnie jakoś udobruchać, więc postanowiłem skorzystać. Miejsce do trenowania i wyżywania się to ja akurat potrzebuje gdzie bym nie był. Stojąc na ulicy przed nowym domem nie zdawałem sobie jeszcze sprawy, że tak trudno będzie mi przywyknąć do tego miejsca. W wakacje Mio-chan znalazła chłopaka. Wysłała mi zdjęcia. Wyglądał na sympatycznego, życzyłem więc im szczęscia. Ja z rodzicami wyjechałem do dziadków i nad jezioro.  Wakacje ogółem były udane, spędziłem dużo czasu ze starszym kuzynem, który zawsze był dla mnie autorytetem. Wciąż pytał "Hisashi, a ty nie masz jeszcze dziewczyny?" Przez myśl przeszło mi by powiedzieć mu, że dziewczyny wcale mnie nie interesują. Ale wolałem nie ryzykować naszego dobrego kontaktu. Ciężko było mi powiedzieć Rei'owi co czuje, a po tym nie sądzę bym jeszcze odważył się na tego typu wyznanie. Strach przed wyśmianiem i odrzuceniem wziąłby górę. Mój czas wolny dobiegał końca, a mnie z każdym dniem dopadał coraz większy stres. Mio-chan nieco ograniczyła nasz kontakt poświęcając czas swojemu chłopakowi. Był o mnie zazdrosny i nie sądzę by przekonywania mojej przyjaciółki, że między nami nic nie ma coś dały. Tak jak obiecała nie powiedziała mu, ani nikomu innemu o mojej orientacji.
Jestem jej za to bardzo wdzięczny. Ah, przez ten wolny czas... kiedy zacząłem czuć się taki samotny? Może poproszę rodziców o psa?

3 komentarze:

  1. A więc to jest te opowiadanie. Wstęp... co powiedzieć. Tutaj pozajemy z grubsza historię Hisashiego, jak to zwykle zauważam w Twoich dziełach. Ale to jest właśnie dobrze, bo później postać nie jest już nam tak obca i chociaż co nieco o niej wiemy. Mnie prolog zaciekawił. Jednak zauważyłam, że najczęściej przy dialogach, a raczej myślach narratora, brakuje kropek. Do tego w niektórych miejscach nie było przecinków, aby oddzielić tekst, ale to nie rzuca się aż tak w oczy. Co więcej mogę powiedzieć...
    Najchętniej zabiłabym Cię za ten link, ale szkoda mi takiej fajnej szesnastolatki xD
    Wiesz o tym, że lubię Twój styl pisania i z przyjemnością czytam wszystko co wyjdzie spod Twojej ręki. W końcu jesteś moją i tylko moją Micchin.
    Cóż...
    Nie zostaje mi teraz nic więcej jak czekać na Twój kolejny wpis, życzyć weny i trzymać kciuki za sesję :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak pisała moja przedmówczyni, dobrze, że wprowadzasz czytelnika w swoją historię poprzez przedstawienie nam głównego bohatera, jego życie, kontakty międzyludzkie, rodzinę, przyjaciół i podejście do tego wszystkiego. To w sumie bardzo pomaga w późniejszym rozwoju historii... tak sądzę...
    No jestem ciekawa co będzie dalej, więc... idę czytać dalej :3


    btw, u mnie MidoTaka [angst], jeśli jeszcze siedzisz w KnB, bo zauważyłam, że ostatnio uderzasz bardziej w autorskie twory...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze robisz, wprowadzając w prologu czytelników w historie, miejsce, okoliczności, znajomości itd. Ja tego nie robię i później wychodzi jedno wielkie wtf w trakcie czytania ._.

    Lecę czytać dalej~
    ~Ayami

    OdpowiedzUsuń